- Mamo! - Krzyknęłam i jak najszybciej do niej podbiegłam do niej i usiadłam obok.
- Co się stało? - Zapytała obracając głowę w moim kierunku.
- Zobacz co dla Ciebie mam - Uśmiechnęłam się i podałam jej zdjęcie z podpisem.
- Aaaaaa!!! - Krzyknęła wyrywając mi z dłoni zdjęcie.
- Maaamo... - Powiedziałam zakrywając uszy.
- Wybacz kochanie... - Powiedziała i mnie przytuliła - Skąd to masz? - Zapytała puszczając mnie.
- No tak wyszło, że zamówili pizzę - Oznajmiłam uśmiechając się szeroko.
- To jak będziesz miała do nich jechać znowu zawieść pizzę, to wpadnij po mnie i pojedziemy razem! - Powiedziała wstając z kanapy.
- No nie wiem... - Wstałam i poszłam za nią do kuchni.
- Dlaczego? - Zapytała wlewając mleko do szklanki.
- No bo.. Ach! Dobra, ale obiecaj mi, że nie będziesz krzyczeć, OK? - Zapytałam i usiadłam na stołku przed ladą.
- Dobra, niech Ci będzie - Powiedziała i pocałowała mnie w policzek - Dobranoc...
- Dobranoc! - Krzyknęłam i poszłam do swojego pokoju.
Wzięłam piżamę i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się i położyłam do łóżka. Cały czas myślałam o tym Rossie. Wydaje się fajny... Po kilku minutach zasnęłam.
* * *
Zaczęłam szukać po szafce telefonu, żeby wyłączyć budzik. Wreszcie znalazła. Chwyciłam go i otworzyłam oczy.
- O matko... - I ziewnęłam wyłączając dzwonek.
Podeszłam do szafy i wybrałam na dziś czarne leginsy i turkusową bluzkę, która ma malutkie ćwieki przy szyi. Buty ubrałam pod kolor bluzki, były one na koturnie. Poszłam do łazienki zrobić makijaż. Następnie wybrałam się do kuchni. Zrobiłam sobie tosty z serem. Kiedy je zjadłam poszłam po torebkę, do której włożyłam telefon, portfel i oczywiście błyszczyk. Wyszłam z domu i szłam szybkim krokiem do pizzerii. Po parunastu minutach byłam na miejscu. Weszłam do środka.
- Dzień dobry! - Powiedziałam po czym podeszłam do lady i wzięłam wiszący obok fartuszek.
- Cześć! - Krzyknął JUŻ mój kumpel za ladą.
- Mamy już jakieś zamówienia? - Zapytałam wiążąc fartuch.
- Tak. Dam Ci od razu 3 domu do załatwienia... - Powiedział po czym wyciągnął z pod lady kartki z adresami, i podał mi je. Potem zniknął w drzwiach do kuchni, gdzie robi się pizze.
- O nieźle - Powiedziałam do siebie po cichu i uśmiechnęłam.
Powiedziałam tak, ponieważ jednym z trzech adresów był TEN. Na pewno wiecie już o jaki dom chodzi. Po paru minutach wyszedł Filip (Ten chłopak zza lady) i podał mi 4 pizze. Dwie z nich były oczywiście pod adres rodzinki Lynch'ów. Wzięłam od niego pizze.
- Dzięki - Powiedziałam i wyszłam z pizzerii.
- Spoko! - Krzyknął jeszcze Filip za moimi plecami.
Powędrowałam do mojego autka, którym przewożę pizze. Weszłam do niego, a pizze położyłam na tylnym siedzeniu. "Najpierw załatwimy te dwa adresy, a na koniec pojadę po mamę" - Pomyślałam po czy ruszyłam. Jeździłam od domu do domu, kiedy wreszcie wybrałam się do mojego domu. Wysiadłam z auta i podeszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem, po chwili zobaczyłam w drzwiach swoją mamę.
- Zbieraj się, jedziemy - Powiedziałam i pociągnęłam mamę za rękę.
- Dobra, tylko zamknę dom... - Powiedziała z uradowaniem.
Ja wsiadłam do auta i czekałam na mamę. Po chwili byłyśmy w drodze do domu Lynch'ów. Mama tylko siedziała z szerokim uśmiechem i zagryzała dolną wargę. Chwilę potem byłyśmy już pod domem. Wysiadłam z auta, a mama za mną. Wzięłam z tylnego siedzenia pizzę i podeszłam do drzwi.
- Jesteś gotowa? - Zapytałam stojącą obok mamę.
- Chyba ttak... - Oznajmiła niepewnie. Zadzwoniłam dzwonkiem.
- TYLKO NIE PISZCZ! - Powiedziałam do dygoczącej mamy.
Staliśmy tak, kiedy nagle drzwi zaczęły się powoli otwierać. I po chwili stał w nich wysoki blondyn. Spojrzałam na mamę, a ta stała z otwartymi ustami.
- Cześć - Powiedziałam podając chłopakowi pizze i rachunek.
- Cześć? - Powiedział do mnie i popatrzył na moją mamę.
- A właśnie, to moja mama. Bardzo chciała WAS zobaczyć i się upierała, żebym ją ze sobą zabrała - Powiedziałam po czym poklepałam mamę po plecach.
- Aaaa... Spoko - Powiedział uśmiechając się do mnie - Ross Lynch - Powiedział podając mamie rękę.
- Eeee... - Tyle zdołała moja mama powiedzieć.
- Mamo! - Krzyknęłam jej do ucha.
- Aa! - Krzyknęła po czym się otrząsnęła - Przepraszam... Ellen Marano - Powiedziała i ścisnęła dłoń blondyna.
- Dobra mama, dość na dziś tych wrażeń, może innych poznasz kiedy indziej. Idź już do samochodu - Powiedziałam wskazując auto, które stało na podjeździe.
- Dobra, ale miło było poznać! - Krzyknęłam idąc w stronę samochodu.
- Heh - Westchnęłam i obróciłam się z powrotem do blondyna, który się do mnie uśmiechał - O co chodzi? - Zapytałam zdziwiona patrząc na niego z podniesionymi brwiami.
- Nie, nic... - Powiedział.
- To dostanę pieniądze? - Zapytałam wyciągając dłoń.
- Aaa... Tak już - Powiedział i spojrzał na rachunek - Taa... Po ile wy macie tą pizze? - Zapytał ze zdziwieniem.
- Emmm.. 28 dolarów? Przecież jeśli za 2 płacisz 56 to chyba jasne, że za jedną płacisz 28... Nie? - Powiedziałam spoglądając ponownie na chłopaka.
- Taaa.. - Powiedział uśmiechając się do mnie.
- Co? - Zapytałam mrużąc oczy - Aaa.. Pewnie teraz myślisz, że jak obliczyłam to jestem kujonkom? - Zapytałam.
- Nieee... - Powiedział ponownie się uśmiechając.
- Dobra, bo się spieszę. Dajesz te 56 dolarów? - Zapytałam ponownie wyciągając dłoń.
- OK. Rydeeeeeeeeeeeeeeeeel!!! Ryd!!- Zaczął się drzeć
- Musisz się tak ciągle drzeć?! - Zapytała oburzona blondynka podchodząc do chłopaka.
- Tak! Dawaj 56 dolarów.. - Powiedział wyciągając dłoń do Rydel.
- Może grzeczniej! - Powiedziała jeszcze bardziej oburzona.
- Proszę, mogła byś dać mi te cholerne 56 dolarów? - Zapytał z grzecznością brązowooki uśmiechając się sarkastycznie do blondynki.
- Ach! Masz i się ogarnij! - Krzyknęła dając mu 56 dolarów.
- Dziękuję! - Powiedział oburzony Ross.
Blondynki po chwili nie było już w drzwiach. Ross ponownie się na mnie spojrzał.
- Proszę.. - Powiedział podając mi pieniądze.
- Heh.. Dzięki... - Powiedziałam z uśmiechem - No to... Cześć - Powiedziałam i odwróciłam się w stronę auta.
- A czemu nie do zobaczenia? - Zapytał mnie łapiąc mnie za rękę.
- Emmm... - Odwróciłam się do brązowookiego - No to do zobaczenia. Ale tylko, jeśli będziesz zamawiać pizzę w takiej "drogiej" pizzerii - Powiedziałam sarkastycznie. On się zaśmiał.
- Raczej będę - Powiedział z szerszym uśmiechem niż wcześniej.
- A to dlaczego? - Zapytałam odwzajemniając uśmiech - Myślałam, że będziesz zamawiać w innej... - Powiedziałam spoglądając na samochód. By upewnić się, że mama tego nie widzi. Lecz na moje nieszczęście niestety nas obserwowała. Odwróciłam się z powrotem do blondyna.
- Zrobił bym to, gdybyś ty tam nie pracowała - Powiedział wyciągając telefon z kieszeni.
- Mówisz, to tylko dlatego, że Ci się fajnie ze mną gada? - Zapytałam zakłopotana.
- No możliwe... Dasz mi swój numer? - Zapytał włączając komórkę.
- Okey.. - Powiedziała niepewnie wyciągając swoją komórkę.
- Trzymaj - Powiedział podając mi swoją, a ja podałam mu swoją.
Przez kilka chwil wpisywaliśmy cyferki w telefonie. Wpisałam się jemu "Laura z pizzerii :)". I podałam mu komórkę. On ją odebrał i podał mi moją.
- No to do zobaczenia? - Zapytałam uśmiechając się niepewnie.
- Do zobaczenia - Powiedział całując mnie w policzek.
Po chwili zniknął w drzwiach. Ja poszłam do samochodu. Kiedy weszłam zaczęło się piekło.
- Widzę, że jakiś romansik się szykuje - Powiedziała mama, kiedy ja odpalałam samochód.
- Mamo! - Krzyknęłam.
- Dobra, dobra. Jestem już cicho - Powiedziała i usiadła wygodnie na siedzeniu.
Całą drogę milczałyśmy. Odwiozłam ją do domu, a ja pojechałam do pizzerii brać następne zamówienia. Na szczęście nie dostałam ochrzanu za pogaduszki. Pracowałam tak do godziny 20:00. Szef wyszedł i oznajmił:
- Słuchajcie! Nie będzie mnie 3 tygodnie, bo wyjeżdżam na urlop, więc zamykamy na ten czas pizzerię! Macie wolny czas! - Krzyknął.
Wszyscy się ucieszyliśmy. Od jutra mogłam się wysypiać. Pojechałam do domu i powiedziałam mamie o wszystkim co się stało w pracy. Jak jej to powiedziałam poszłam wziąć prysznic i ubrałam się w piżamę. Poszłam do łóżka i momentalnie zasnęłam.
* * *
Wstałam o 10:00 w końcu się wyspałam! Wzięłam telefon i zobaczyłam jak Ross wpisał mi się w telefonie. Bardzo mnie to rozśmieszyło. Wpisał się tak "Blondyn :**". Uśmiechnęłam się sama do siebie. Położyłam telefon na półce i poszłam się ubrać. Kiedy wróciłam wzięłam ponownie telefon do ręki. Miałam 2 wiadomości od... Blondyna! Odczytałam pierwszą "Kiedy masz mi zamiar dostarczyć pizze? :) Blondyn :**" a druga brzmiała tak "Czekam z niecierpliwością ;* Blondyn :**". Postanowiłam nie czekać i od razu mu odpisałam. Mój sms brzmiał tak "To sobie trochę poczekasz... ;)". Nie musiałam długo czekać od razu dostałam odpowiedź "A dlaczego? :( Blondyn :**". Zeszłam na dół do kuchni i wlałam mleka do szklanki. Zrobiłam sobie do tego kanapkę z nutellą. Położyłam to wszystko na stole i od razu zabrałam się za odpisanie Rossowi. Odpisałam mu tak "Złamałam sobie nogę :((". Nie zdążyłam odłożyć telefonu, bo od razu dostałam wiadomość o treści "Przykro mi :( Blondyn :**" zaczęłam się śmiać. Odpisałam mu "Nie no... Tak na serio, to szef pojechał na 3 tygodnie na wakacje. Coś mi się zdaje, że za szybko to mnie nie zobaczysz :P". Zaczęłam jeść mój posiłek.